niedziela, 1 stycznia 2012

Prolog

Każdy dzień wydaje mi się taki sam, już nie wiem co mam robić. W pewnej chwili orientuję się, że biegnę do dziwnego miejsca. Jest tu stłuczona lampa. Żarówka nie została do końca dokręcona i migocze przez cały czas. Wchodzę do pokoju z którego wydobywają się przerażające dźwięki, gdy nagle budzę się z myślą: – znowu to samo… dlaczego mam takie sny? – zadaje sobie to pytanie wiele razy, lecz dotąd nie znalazłam odpowiedzi. To nie był pierwszy raz, gdy miałam to urojenie.


To wszystko zaczęło się w zeszłą gwiazdkę. Dostałam wtedy bransoletkę.
To zwykły sznurek – pomyślałam, ale gdy go założyłam, nie mogłam już ściągnąć. Po chwili kawałek tkaniny zmienił kolor na czerwony. Przez pewien okres czasu patrzyłam się na ten krwisty odcień, gdy nagle poczułam się strasznie śpiąca, więc na chwilę zamknęłam oczy. Miałam wrażenie że przed kimś uciekam, ale bałam się zobaczyć kto mnie goni. To było straszne uczucie. Nigdy wcześniej tego nie czułam. Po chwili się obudziłam i zobaczyłam przerażone miny moich rodziców. Mama wypytywała jak się czuję, a tata stał nade mną, rozmyślając skąd u mnie taka reakcja. Chciałam wtedy zapomnieć o tym śnie, żyć teraźniejszością, ale on wracał co noc. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Na początku urojenia się powtarzały, ale od jakiegoś miesiąca śnią mi się jakby kolejne części tego koszmaru. Powoli do tego przywykam, ale dalej się boję. Może następnym razem dowiem się przed kim uciekam.


Biegnę do zamkniętych drzwi, próbuje je otworzyć, pcham, kopię i nic. Słyszę za sobą kroki, po odgłosie mogę rozpoznać że jest to osoba dorosła o wadze sześćdziesięciu-dziewięciu kilogramów i rozmiarze buta czterdzieści. Nie wiem jak na to wpadłam, ale ja po prostu to wiem. Drzwi się nie otwierają, więc biegnę do kolejnych. Te, po krótkiej walce odpuszczają. Wchodzę i widzę ludzi w białych masach z nożami w rękach, którzy na mój widok zaczynają się śmiać. Przerażona wybiegam z tego pokoju. Słyszę jak oni mnie nawołują i gonią, ale po chwili wszystko ucicha. Zamykam oczy, myśląc że w ten sposób się obudzę, ale nie działa. Nagle czuję że lecę, że spadam, czuję się bezsilna, nie mogę sama sobie pomóc, ani na kogokolwiek liczyć. Nikt w tym śnie mnie nie znajdzie. Uśmiecham się, myśląc jakie będą moje ostatnie słowa...   


------------------------------


Wiem, że prolog trochę krótki, ale nadrobię to pierwszym rozdziałem. Na początku założyłam tego bloga na onecie, ale potem zrezygnowałam [onet mnie nie lubi - z wzajemnością] i usunęłam go. Dlatego też zakładam tego bloga na blogspocie. >.< 
Mam nadzieję, że się podoba. Zostawiajcie swoje opinie. :P
Pozdrawiam.

3 komentarze:

  1. Odjazdowe!:] kurczę, przez ciebie dostanę lęku przed bransoletkami :D Nie no, bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że nie zapuścisz poprzedniego bloga, bo tamto opowiadanie też jest świetne ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Siemka , fajny blog , zapraszam do mnie milosctoskarb-girls.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń